piątek, 13 grudnia 2013

Imagin cz. 55

2 tygodnie później wyszłam ze szpitala i od razu zaczęliśmy planować ślub. Okazało się, że Lou cały czas planował oświadczyny dlatego tak długo nie wracał. Pewnej nocy obudził nas telefon, dzwonił Liam.
- Halo? - odebrał Lou
- Oliv rodzi
Po skończonej rozmowie zaczęłam się ubierać. Pojechaliśmy do Oliv.
Dojechaliśmy do szpitala i od razu znalazłam porodówkę. Przed porodówką stał zdenerwowany Liam.
- Hej Liam
- Hej
- Nie denerwuj się, Oliv zaraz urodzi, będziecie mieć małą Vick przy sobie
- Obiecujesz?
- No jasne
Po 3 godzinach Oliv urodziła Victorię. Mała urodziła się 5 sierpnia.
Pielęgniarka przyniosła Vick do Liama i położyła ją do szpitalnego łóżeczka.
Stałam za szybą i obserwowałam moją chrześniaczkę. Malutka kręciła się i płakała, Liam bał się wziąć ją na ręce. Biedny zakłopotany Liam. Oliv była zmęczona, ale szczęśliwa. Obserwowałam ten cudowny obrazek i nawet nie zauważyłam,że mój narzeczony zasnął na krześle. Usiadłam obok niego i położyłam jego głowę na swoich kolanach. Pocałowałam go, tak słodko spał.
Nagle Tommy zaczął kopać, prosto w twarz Louisa. Lou obudził się i położył rękę na moim brzuchu.
- To on?
- Chciałam to jakoś wstrzymać,żeby cię nie obudził,ale się nie dało
- Oj tam, mój syn po raz pierwszy kopnął
- Nie pierwszy, mały cały czas kopie - uśmichnęłam się
- Zostanie piłkarzem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz