niedziela, 15 grudnia 2013

cz. 60

Na naszym ślubie poznałam rodzinę Louisa. Po ślubie pojechaliśmy do domu. Cały dzień mnie zmęczył,więc od razu po powrocie poszłam spać.
Obudził mnie powiew wiatru. Ubrałam szary kardigan na koszulę nocną i podeszłam do balkonu.
Zasłony lekko powiewały, wyszłam na balkon i patrzyłam na horyzont.
Myślałam o całym swoim życiu. Znam Louisa rok,jestem jego żoną i jestem w ciąży.
Nagle poczułam mocny skurcz pod brzuchem.
Kurwa....wody mi odeszły.
Podbiegłam do łóżka i zaczęłam szturchać Louisa. Na balkonie była krew.
- Louis rodzę
- Co?! - Lou zerwał się z łóżka
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechaliśmy do szpitala.
Tak strasznie bolało, nie mogłam wytrzymać z bólu.
Bałam się o Tommi'ego rodzi się w 8 miesiącu ciąży.
Zaczęłam wyzywać Louisa,że ma się pospieszyć. Lou dowiózł mnie do szpitala i zadzwonił po swoją mamę i chłopaków.
Pielęgniarka posadziła mnie na wózek i wiozła na porodówkę. Lou usiadł przed drzwiami do porodówki a ja zaczęłam panikować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz